wtorek, 19 sierpnia 2014

Siłownia - jak zacząć?


Jakiś czas temu w tym poście przekonywałam, że sport wcale nie przekreśla możliwości przybrania na wadze, a wręcz przeciwnie - mimo stereotypów, że ruch = odchudzanie - pomaga osobom szczupłym w walce o upragnioną sylwetkę. Tym razem odpowiem na pytania, które często dostaję w wiadomościach prywatnych na moim facebookowym profilu. (Link: klik! )




Jak zacząć?

Przez to, że zadawałam sobie to pytanie zaczęłam dużo później niż powinnam. Naprawdę. Chodzę na siłownię od czerwca tego roku i to jak się czuję dzięki treningom jest nieporównywalne z ćwiczeniami w domu. Przez długi czas trenowałam z Mel B., jednak przyszedł taki moment, że jej filmiki działały na mnie jak dobrze znany serial a mięśnie domagały się obciążenia. Długo zwlekałam z pójściem na siłownię bo nie wiedziałam jak zacząć. Aż w końcu się przełamałam. Jak tego dokonałam i jak to możliwe, że wciąż trwam przy swoim i chodzę ćwiczyć? Już opisuję krok po kroku:
  • namówiłam koleżankę - gdy zaproponujemy komuś, by zaczął z nami chodzić na jakiekolwiek zajęcia, to później głupio się wycofać. A zatem chcąc czy nie chcąc, pierwszy raz musiałam pojawić się na siłowni. A że mi się spodobało, to przeszłam do kroku drugiego, czyli...
  • kupiłam karnet - świadomość wydanych pieniędzy motywowała mnie do wyjścia z domu
  • cały czas uświadamiałam sobie (i uświadamiam nadal) po co to robię - oczywiście jak każdy człowiek mam takie chwile, że chciałabym zostać w domu. Wtedy przypominam sobie jaki mam cel i mobilizacja wraca
  • widzę efekty - to chyba najlepsza motywacja! Pierwsze efekty zauważycie już po miesiącu, jeśli będziecie odwiedzać siłownię trzy razy w tygodniu


Czy to dla mnie?

A dlaczego nie? Zdaję sobie jednak sprawę, że ćwiczenia na siłowni mogą się komuś po prostu nie spodobać. Dlatego najlepiej na początku kupić jednorazowe wejście. W klubie do którego ja chodzę jest fajna promocja, że pierwsze wejście jest w gratisie. Jeśli się spodoba - to można kupić karnet. Jeśli nie, to nikt nikogo nie namawia i nie trzyma tam na siłę. Jeśli tego nie sprawdzimy, to nigdy się nie przekonamy.



Boję się, że będę czuć się tam głupio

Zupełnie niepotrzebnie. Kilka lat temu chodziłam na modern jazz, później była zumba i kilka razy BPU. Teraz siłownia. Najlepiej czuję się właśnie na siłowni. Zajęcia z modern jazzu wspominam bardzo miło, aczkolwiek pojawiały się tam elementy popisówki, nie tylko tanecznej. Większą wagę przywiązywałam do tego jak wyglądam na sali niż co robię na sali. Podobnie było z zumbą i BPU - zajęcia na które chodziły same kobiety, więc była tam przede wszystkim rewia mody fitness. A siłownia? Każdy patrzy siebie. A jeśli patrzy kogoś innego to nie po to, żeby obgadać jego ciuchy, lecz pomóc w przypadku, gdy źle wykonujemy jakieś ćwiczenie na maszynach.



Jak ćwiczyć na maszynach?

Z reguły na każdej sali jest trener którego można zapytać. A gdy jest się pierwszy raz, warto podejść, powiedzieć jaki mamy cel i zadać kilka pytań. Jeśli trener jest niedostępny, to na większości maszyn jest instrukcja. Aczkolwiek radzę, żeby na maszynach ćwiczyć jak najmniej. Za to jak najwięcej tzw. wolnych ciężarów.W kolejnej notce zamieszczę moje przykładowe treningi, jednak polecam przejrzeć różne fora z poradami dot. ćwiczeń dla początkujących.



Co jeśli nie mam odpowiednich ciuchów?

Nic. Ja przez pierwszy miesiąc ćwiczyłam w starych koszulkach w których już nie chodzę i pierwszych lepszych spodenkach bądź leginsach. Jednak gdy siłownia stała się moją pasją, to kupiłam dużo sportowej odzieży. Jednak na początku nie ma co się wczuwać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz