Wielu moich znajomych (jeszcze) nie wie o tym, że ten blog istnieje. Oczywiście tuż po jego założeniu mogłam rozesłać linki do wszystkich znajomych na FB i poprosić o polubienie i udostępnienie. Stwierdziłam jednak, że (na razie) sobie daruję. A to tylko dlatego, by uniknąć wysłuchiwania głupich komentarzy, które słyszałam zawsze gdy tylko się przyznawałam, że chcę przytyć lub gdy chwaliłam się, że chodzę na siłownię. Podobnie było, gdy komuś wspomniałam o tym, że wypiłam nutridrinka lub znalazłam przepis na proteinowe koktajle i zamierzam wypróbować. Praktycznie zawsze nasłuchałam się głupich rzeczy. Część z Was prawdopodobnie też to kiedyś usłyszy.
1. "Ciekawe ile wytrzymasz?" - to chyba ulubione pytanie osób, które same nic nie robią w kierunku poprawy swojego wyglądu/ zdrowia/ życia. Zapewne same nie potrafiłyby długo wytrzymać, więc mierzą innych swoją miarą, zadając to pytanie, które nie tyle ma na celu zdobycie odpowiedzi jak długo planujemy trenować/ zdrowo się odżywiać, co zasugerować nam że jesteśmy słabi (tak jak oni). Ja na siłownię chodzę od czerwca i mniej więcej od tego samego czasu bardziej zwracam uwagę na to żeby lepiej się odżywiać. Szczerze powiedziawszy nie tylko wytrzymuję, ale i nakręcam się by robić to dalej.
2. "Po co to robisz, skoro i tak znowu schudniesz?" - to pytanie również często słyszałam. Dzięki temu wmówiłam sobie, że wśród moich znajomych są prorocy - w końcu lepiej niż ja wiedzą, co będzie dalej. Niestety, gdy próbowałam skorzystać z ich daru przepowiadania i dowiedzieć się więcej o swojej przyszłości, to w innych dziedzinach życia nie mieli nic do przepowiedzenia. Nie wiem czy to pytanie to rzeczywiście brak wiary w możliwości osoby, która chce zawalczyć o siebie, czy może tylko głupie gadanie z zazdrości by zniechęcić. Z zazdrości, że ktoś ma ochotę coś zmienić, a druga osoba (ta komentująca) nie robi nic, by zmienić siebie.
3. "A nie masz czasem ochoty przestać?" - każdy ma takie chwile zwątpienia. Najważniejsze jednak przypomnieć sobie wtedy po co się zaczęło.
4. "Ty to taka chuda jesteś przecież" - tak, jestem chuda, dlatego zamierzam coś z tym (z)robić.
5. "A co Cię tak nagle wzięło?" - lepiej późno niż wcale, każdy z nas to wie. Ale "życzliwi" zawsze będą uważali, że wzięliśmy się za siebie za późno.
6. "Jeszcze masz czas na przytycie" - to już trochę inna skrajność, znawcy naszego życia wiedzą lepiej od nas na co mamy czas. Tak, mamy czas, który i tak upłynie, więc najlepiej zacząć go szybko wykorzystywać.
niedziela, 31 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
Zanim osądzisz - zastanów się (i spójrz na siebie)
Temat, który pragnę dziś poruszyć jest chyba bliski każdej osobie borykającej się z problemem niedowagi. Powodów niskiej wagi może być wiele - uwarunkowania genetyczne, szybka przemiana materii lub zgubne efekty odchudzania. Oczywiście są osoby, które popadły w pewną skrajność, ale to zupełnie inna historia, której ruszać teraz nie będę, bo nie mnie oceniać decyzje innych.
Niestety nasza kultura zatacza pewne kręgi tolerancji.
W kręgach tych osoby z nadwagą są pod ochroną, natomiast osoby szczuplejsze stają się obiektem do ataku. Nie dam sobie wmówić, że jest inaczej.
Osoby chude często są wyśmiewane, obrażane przez innych, od razu klasyfikowane jako anorektycy (nie chcę nikogo urazić, ale stwierdzenie, że skoro ktoś jest chudy to ma anoreksję świadczy jedynie o tym, jak bardzo społeczeństwo jest ograniczone stereotypami - zaburzeń odżywiania powodujących spadek wagi jest o wiele więcej, wystarczy tylko poszukać w google).
Z osobami grubymi rzecz ma się inaczej - po prostu nie można ich nazwać grubymi (chociaż są grubi!) bo może im się zrobić przykro. Powodów nadwagi również może być wiele, w tym względy zdrowotne. Ale najczęściej przyczyną odwagi jest obżeranie się, brak ruchu, a zatem zaniedbywanie siebie.
Czy zatem grubas naśmiewający się z chudzielca nie jest hipokrytą?
Według mnie jest.
Zawsze irytowało mnie, gdy moja figura była krytykowana przez pulchniejsze dziewczyny. Prawdopodobnie ich figura, podobnie jak moja była efektem tego samego działania - nie przykładania wagi do odpowiedniego trybu życia. Ja jako osoba mająca z natury tendencję do chudnięcia nic nie robiłam by coś zmienić w swoim życiu, przyznaję się do tego. Ale one też nic nie robiły, by zbliżyć się do ideału i budowa ich sylwetki poszła w drugą stronę.
Jestem osobą tolerancyjną.
Każdego szanuję, nikogo nie krytykuję za wygląd.
I tego samego oczekuję od innych.
A teraz kilka sytuacji z mojego życia, gdy to moja sylwetka była brana na języki:
Sytuacji tego typu było więcej. Nawet dziś zdarza mi się usłyszeć jakiś docinek pod adresem mojego wyglądu, chociaż ja widzę subtelne różnice w wadze (ale to jeszcze nie efekt, którego pragnę). A dzieje się tak, bo społeczeństwo w którym żyję przykleiło mi etykietkę chudej. I zawsze będę dla nich chuda. nawet jeśli osiągnę wagę 62 kg to oni będą widzieć mnie chudą. I będą pojawiać się różne komentarze, że pewnie znowu schudnę, że ciekawe ile wytrwam w swoim postanowieniu by przytyć itp.
A teraz kilka przykładów, jak tego typu sytuacje odbiły się na moim życiu:
Przykładów znalazłoby się więcej, jednak najwięcej przykrości w związku z brakiem tolerancji i uleganiem stereotypom zaznałam w liceum.
Czasem zdarza się, że jakiś komentarz sprawi mi przykrość, ale powoli zaczęłam sobie z tym radzić. Początkowo trudno mi było odpowiadać pięknym za nadobne, ale w końcu pomyślałam sobie, że skoro ktoś nie ma skrupułów to dlaczego ja niby mam je mieć? Sama pierwsza nikogo nie atakuję, ale jak ktoś atakuje mnie - po prostu się bronię. W końcu to, że nasze BMI jest poniżej normy nie oznacza, że jesteśmy kimś gorszym. Nikt nie ma prawa nas obrażać, szczególnie jeśli nie zna naszej historii.
Niestety nasza kultura zatacza pewne kręgi tolerancji.
W kręgach tych osoby z nadwagą są pod ochroną, natomiast osoby szczuplejsze stają się obiektem do ataku. Nie dam sobie wmówić, że jest inaczej.
Osoby chude często są wyśmiewane, obrażane przez innych, od razu klasyfikowane jako anorektycy (nie chcę nikogo urazić, ale stwierdzenie, że skoro ktoś jest chudy to ma anoreksję świadczy jedynie o tym, jak bardzo społeczeństwo jest ograniczone stereotypami - zaburzeń odżywiania powodujących spadek wagi jest o wiele więcej, wystarczy tylko poszukać w google).
Z osobami grubymi rzecz ma się inaczej - po prostu nie można ich nazwać grubymi (chociaż są grubi!) bo może im się zrobić przykro. Powodów nadwagi również może być wiele, w tym względy zdrowotne. Ale najczęściej przyczyną odwagi jest obżeranie się, brak ruchu, a zatem zaniedbywanie siebie.
Czy zatem grubas naśmiewający się z chudzielca nie jest hipokrytą?
Według mnie jest.
Zawsze irytowało mnie, gdy moja figura była krytykowana przez pulchniejsze dziewczyny. Prawdopodobnie ich figura, podobnie jak moja była efektem tego samego działania - nie przykładania wagi do odpowiedniego trybu życia. Ja jako osoba mająca z natury tendencję do chudnięcia nic nie robiłam by coś zmienić w swoim życiu, przyznaję się do tego. Ale one też nic nie robiły, by zbliżyć się do ideału i budowa ich sylwetki poszła w drugą stronę.
Jestem osobą tolerancyjną.
Każdego szanuję, nikogo nie krytykuję za wygląd.
I tego samego oczekuję od innych.
A teraz kilka sytuacji z mojego życia, gdy to moja sylwetka była brana na języki:
- Wycieczka szkolna, byłam wtedy uczennicą drugiej klasy podstawówki. Każdemu dziecku czasem zdarza się zapomnieć czegoś. Jedna z wychowawczyń zauważywszy, że zapomniałam podnieść z krzesła reklamówkę strzeliła wykład, że trudno się dziwić skoro jestem taka chuda, to zapewne i słaba i anemiczna, po czym przyciągnęła za rękę do drugiej wychowawczyni komentując jaka jestem chuda. Druga pani powiedziała, że jestem chuda i płaska jak deska. Założę się, że nikt z uczestników wycieczki tego nie pamięta, bo każde dziecko było zajęte chrupkami i ludkami z kinder niespodzianek, ale tak się składa że ja pamiętam. A później kobieta, która powiedziała o mnie, że jestem chuda i płaska jak deska zachorowała na raka piersi. Miała amputację i strasznie schudła, szybko zmarła. Każdego szkoda, ale ta sytuacja uczy jednego - nie należy szukać sensacji i okazji do zabawnego komentowania w problemie innych, bo sami nie wiemy co nas w życiu spotka.
- Podczas lekcji polskiego w liceum czytaliśmy z podziałem na role "Dialog Mistrza Polikarpa ze Śmiercią". Jeden z chłopców powiedział, że moglibyśmy zrobić przedstawienie, bo ja się świetnie nadaję do roli śmierci. Ciekawe czy on to jeszcze pamięta?
- Jedna z koleżanek, jeszcze od czasów podstawówki, często zamiast zwracać się do mnie po imieniu, zwracała się per "chuda" (czasem "chudzielec", "kościotrup" itp.). Często w odpowiedzi mówiłam do niej "gruba". Bo była gruba. I jest nadal. I niczego nie robi by to zmienić, więc dalej będzie gruba. Gdy ona wytykała mi moją chudość to jej zdaniem i zdaniem innych wszystko było OK. Ale gdy ja nazwałam ją "gruba" - to już było odbierane jako chamstwo.
Sytuacji tego typu było więcej. Nawet dziś zdarza mi się usłyszeć jakiś docinek pod adresem mojego wyglądu, chociaż ja widzę subtelne różnice w wadze (ale to jeszcze nie efekt, którego pragnę). A dzieje się tak, bo społeczeństwo w którym żyję przykleiło mi etykietkę chudej. I zawsze będę dla nich chuda. nawet jeśli osiągnę wagę 62 kg to oni będą widzieć mnie chudą. I będą pojawiać się różne komentarze, że pewnie znowu schudnę, że ciekawe ile wytrwam w swoim postanowieniu by przytyć itp.
A teraz kilka przykładów, jak tego typu sytuacje odbiły się na moim życiu:
- Komentarze w podstawówce i gimnazjum sprawiały, że czułam się kimś gorszym, jednak z czasem zaczęłam nabierać do tego dystansu - może dlatego, że z tymi wszystkimi dzieciakami znałam się od piaskownicy?
- Brak tolerancji w liceum sprawił, że zaczęłam zamykać się w sobie. O ile wcześniej lubiłam występy publiczne - w szkole średniej zaczęłam ich unikać. Zawsze znalazł się ktoś, kto debilnym uśmieszkiem i szturchnięciem innych dał mi do zrozumienia, że jestem - w jego ocenie - kimś gorszym.
- Doświadczenia z liceum spowodowały, że miałam silny stres idąc na studia - bałam się, że i tam stanę się obiektem komentarzy. Jednak stało się inaczej - ludzie okazali się fantastyczni.
- Złe doświadczenia z liceum sprawiły, że wielokrotnie odtrącałam szansę na związek. Po prostu nie wierzyłam, że komuś naprawdę się podobam, sądziłam że ten ktoś robi sobie ze mnie żarty itp.
- Do tej pory mam problem by rozmawiać z kimś o swoich planach, marzeniach.... czasem boję się je sformułować, bo wiele razy w życiu słyszałam, że na pewno mi się nie uda skoro jestem taka chuda, żebym najpierw spojrzała na siebie a potem zastanawiała się czy mogę coś osiągnąć itp. To chyba jest największy problem - skutkuje to albo brakami w komunikacji albo tym, że niepowodzenia dołują mnie i zaczynam sobie przypominać te durne komentarze. Tak jakby waga miała wiele do rzeczy w moich marzeniach zawodowych. Ale to silniejsze ode mnie. Niestety.
Przykładów znalazłoby się więcej, jednak najwięcej przykrości w związku z brakiem tolerancji i uleganiem stereotypom zaznałam w liceum.
Czasem zdarza się, że jakiś komentarz sprawi mi przykrość, ale powoli zaczęłam sobie z tym radzić. Początkowo trudno mi było odpowiadać pięknym za nadobne, ale w końcu pomyślałam sobie, że skoro ktoś nie ma skrupułów to dlaczego ja niby mam je mieć? Sama pierwsza nikogo nie atakuję, ale jak ktoś atakuje mnie - po prostu się bronię. W końcu to, że nasze BMI jest poniżej normy nie oznacza, że jesteśmy kimś gorszym. Nikt nie ma prawa nas obrażać, szczególnie jeśli nie zna naszej historii.
wtorek, 19 sierpnia 2014
Siłownia - jak zacząć?
Jakiś czas temu w tym poście przekonywałam, że sport wcale nie przekreśla możliwości przybrania na wadze, a wręcz przeciwnie - mimo stereotypów, że ruch = odchudzanie - pomaga osobom szczupłym w walce o upragnioną sylwetkę. Tym razem odpowiem na pytania, które często dostaję w wiadomościach prywatnych na moim facebookowym profilu. (Link: klik! )
Jak zacząć?
Przez to, że zadawałam sobie to pytanie zaczęłam dużo później niż powinnam. Naprawdę. Chodzę na siłownię od czerwca tego roku i to jak się czuję dzięki treningom jest nieporównywalne z ćwiczeniami w domu. Przez długi czas trenowałam z Mel B., jednak przyszedł taki moment, że jej filmiki działały na mnie jak dobrze znany serial a mięśnie domagały się obciążenia. Długo zwlekałam z pójściem na siłownię bo nie wiedziałam jak zacząć. Aż w końcu się przełamałam. Jak tego dokonałam i jak to możliwe, że wciąż trwam przy swoim i chodzę ćwiczyć? Już opisuję krok po kroku:
- namówiłam koleżankę - gdy zaproponujemy komuś, by zaczął z nami chodzić na jakiekolwiek zajęcia, to później głupio się wycofać. A zatem chcąc czy nie chcąc, pierwszy raz musiałam pojawić się na siłowni. A że mi się spodobało, to przeszłam do kroku drugiego, czyli...
- kupiłam karnet - świadomość wydanych pieniędzy motywowała mnie do wyjścia z domu
- cały czas uświadamiałam sobie (i uświadamiam nadal) po co to robię - oczywiście jak każdy człowiek mam takie chwile, że chciałabym zostać w domu. Wtedy przypominam sobie jaki mam cel i mobilizacja wraca
- widzę efekty - to chyba najlepsza motywacja! Pierwsze efekty zauważycie już po miesiącu, jeśli będziecie odwiedzać siłownię trzy razy w tygodniu
Czy to dla mnie?
A dlaczego nie? Zdaję sobie jednak sprawę, że ćwiczenia na siłowni mogą się komuś po prostu nie spodobać. Dlatego najlepiej na początku kupić jednorazowe wejście. W klubie do którego ja chodzę jest fajna promocja, że pierwsze wejście jest w gratisie. Jeśli się spodoba - to można kupić karnet. Jeśli nie, to nikt nikogo nie namawia i nie trzyma tam na siłę. Jeśli tego nie sprawdzimy, to nigdy się nie przekonamy.
Boję się, że będę czuć się tam głupio
Zupełnie niepotrzebnie. Kilka lat temu chodziłam na modern jazz, później była zumba i kilka razy BPU. Teraz siłownia. Najlepiej czuję się właśnie na siłowni. Zajęcia z modern jazzu wspominam bardzo miło, aczkolwiek pojawiały się tam elementy popisówki, nie tylko tanecznej. Większą wagę przywiązywałam do tego jak wyglądam na sali niż co robię na sali. Podobnie było z zumbą i BPU - zajęcia na które chodziły same kobiety, więc była tam przede wszystkim rewia mody fitness. A siłownia? Każdy patrzy siebie. A jeśli patrzy kogoś innego to nie po to, żeby obgadać jego ciuchy, lecz pomóc w przypadku, gdy źle wykonujemy jakieś ćwiczenie na maszynach.
Jak ćwiczyć na maszynach?
Z reguły na każdej sali jest trener którego można zapytać. A gdy jest się pierwszy raz, warto podejść, powiedzieć jaki mamy cel i zadać kilka pytań. Jeśli trener jest niedostępny, to na większości maszyn jest instrukcja. Aczkolwiek radzę, żeby na maszynach ćwiczyć jak najmniej. Za to jak najwięcej tzw. wolnych ciężarów.W kolejnej notce zamieszczę moje przykładowe treningi, jednak polecam przejrzeć różne fora z poradami dot. ćwiczeń dla początkujących.
Co jeśli nie mam odpowiednich ciuchów?
Nic. Ja przez pierwszy miesiąc ćwiczyłam w starych koszulkach w których już nie chodzę i pierwszych lepszych spodenkach bądź leginsach. Jednak gdy siłownia stała się moją pasją, to kupiłam dużo sportowej odzieży. Jednak na początku nie ma co się wczuwać.
wtorek, 12 sierpnia 2014
Sport a przybieranie na wadze
Kilkakrotnie wspominałam na blogu oraz na FB, że chodzę na siłownię. W życiu codziennym od wielu osób słyszałam, że jestem niekonsekwentna - chcę przytyć, a ćwiczę. Bo w świadomości ludzi funkcjonuje mylny stereotyp, że sport jest tylko dla tych, którzy chcą schudnąć lub utrzymać wagę. Nic bardziej mylnego!
Skąd zatem jednoznaczne skojarzenie aktywności fizycznej z odchudzaniem? Być może stąd, że sport wiąże się ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Można jednak tak dobrać formę aktywności i wprowadzić pewne zmiany w jadłospisie, by sport pomógł nam przybrać na wadze.
Po pierwsze: Zrozum, że MUSISZ ćwiczyć
Sport to nie tylko odchudzanie. Sport to przede wszystkim kształtowanie sylwetki i wyrabianie siły. Oczywiście możesz z niego zrezygnować i pochłaniać fast-foody, białka i węglowodany (zarówno te zdrowe, jak i niekoniecznie). Ale w ten sposób nie uda Ci się zdrowo przytyć. W ten sposób zrobisz z siebie obtłuszczonego chudzielca. To, jak prezentują się proporcje naszego ciała uzależnione jest od mięśni. Dlatego trzeba sobie uświadomić, że konieczne jest ich wyćwiczenie.
Po drugie: Wyjaśnij wszystkim to, co napisałam w punkcie pierwszym
Wiele osób (szczególnie Twoi rodzice) będą odradzać Ci aktywność fizyczną - oni wierzą, że czym więcej ruchu, tym bardziej spalasz kalorie. Prawda. Ale da się temu zaradzić o czym będzie trochę niżej. Wyjaśnij im, że nie zamierzasz zrobić z siebie obtłuszczonego chudzielca, a chcesz wyglądać zdrowo. A przecież sport to zdrowie, prawda?
Ciekawostka: gdy byłam nastolatką moi rodzice mieli taka obsesję na punkcie poglądu, że od nadmiaru ruchu się schudnie, że każde moje wyjście na dyskotekę było poprzedzone ich kazaniami, że tańcząc schudnę jeszcze bardziej.
Po trzecie: Wybierz sport dla siebie
Chudniesz wtedy, gdy skupiasz się na tej aktywności, która spala kalorie. Zatem jeśli chcesz przytyć, to zumba, bokwa, tabata, tbc i wszelkie treningi cardio nie są dla Ciebie. Najlepsza forma aktywności dla walczących o kilogramy to siłownia (jak najmniej ćwiczeń na maszynach, jak najwięcej z wykorzystaniem ciężarków), BPU (trening brzuch, pośladki, uda) czy pływanie (ono akurat jest zalecane i chudzielcom, i grubasom). Aktywność którą wybierzesz ma owocować budowaniem i wzmacnianiem mięśni. W wielu klubach jest tak, że już przy pierwszym treningu pracownicy pytają co chcesz osiągnąć. A następnie doradzają jakie ćwiczenia wybierać.
Po czwarte: Wprowadź tzw. posiłek potreningowy
Każda aktywność fizyczna powoduje spalanie kalorii. Dlatego maksymalnie do godziny po zakończeniu treningu musisz dostarczyć swojemu organizmowi coś pożywnego. Może to być banan, koktajl lub jogurt z owocami. Czym zdrowszy posiłek i czym więcej w nim kalorii, tym lepiej.
Po piąte: Ćwicz 3 razy w tygodniu
Ćwicząc raz w tygodniu nie zobaczysz efektów. Ja ćwiczę na siłowni w poniedziałki, środy i piątki. Pozostałe dni to tzw. dni regeneracyjne. Planuję jednak od czasu do czasu poświęcać któryś z dni regeneracyjnych na trening mięśni brzucha. Wtedy nie będę ćwiczyć pozostałych partii ciała pozwalając im "odżyć" a skupię się jedynie na brzuchu.
Po szóste: Nie bój się siłowni!
Nie bój się, że schudniesz bardziej - jeśli odpowiednio dobierzesz trening (ja co jakiś czas będę wrzucać swoje plany treningowe - możesz z nich korzystać) i będziesz pamiętać o dodatkowym posiłku po treningu, nie stracisz na wadze. Nie bój się też, że siłownia zrobi z Ciebie napakowanego babochłopa. Naprawdę, kulturystki poświęciły na stworzenie upragnionych ciał wiele lat na siłowni, wspomagając się odpowiednimi suplementami. Poza tym do stworzenia aż nazbyt umięśnionej sylwetki potrzeba nie tylko lat, a także predyspozycji, które nie każdy z nas posiada.
Po siódme: Ćwicz mądrze
Pokrótce radzę, że powinno to wyglądać tak: od 3 do 10 minut rozgrzewki na bieżni, rowerku lub orbitreku (trzeba zasuwać, żeby się rozgrzać, nie ma obijania się i tuptania w miejscu!), ok. 45-60 minut ćwiczeń siłowych (zaczynamy od ćwiczeń na maszynach, żeby przyzwyczajać ciało do wysiłku, z czasem coraz mniej korzystamy z maszyn a trenujemy z ciężarkami). Po ćwiczeniach kilka minut poświęcamy na ćwiczenia rozciągające.
Uwaga! Bardzo ważne jest, by nie pomijać rozgrzewki! Może się wydawać, że podczas niej za dużo spalimy. Jednak jeśli ją pominiemy to ćwiczenia nie przyniosą efektów - mięśnie nie będą do nich przygotowane, a my możemy nabawić się kontuzji.
Ciekawostka: wiecie jaka jest różnica między treningiem siłowym osoby chcącej przytyć a treningiem siłowym osób odchudzających się? Taka, że rozgrzewka tych drugich powinna być dłuższa (powinna trwać przynajmniej 15 minut) a po samym treningu siłowym, gdy chudziny poświęcą kilka minut na rozciąganie, osoby z nadwagą powinny zastosować trening spalający przez jakieś 30 minut (treningiem spalającym może być znowu bieganie po bieżni, rowerek czy ćwiczenia na orbitreku). Osoby chcące schudnąć powinny więcej czasu spędzać na maszynach. Osoby chcące przytyć - jak najwięcej trenować z ciężarkami.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Was do aktywności fizycznej i w pewnym stopniu uświadomić Wam, że odgrywa ona naprawdę ważną rolę podczas przybierania na wadze. Czasem będę tu wrzucać proponowane (i stosowane przeze mnie) programy treningowe.
Skąd zatem jednoznaczne skojarzenie aktywności fizycznej z odchudzaniem? Być może stąd, że sport wiąże się ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Można jednak tak dobrać formę aktywności i wprowadzić pewne zmiany w jadłospisie, by sport pomógł nam przybrać na wadze.
Po pierwsze: Zrozum, że MUSISZ ćwiczyć
Sport to nie tylko odchudzanie. Sport to przede wszystkim kształtowanie sylwetki i wyrabianie siły. Oczywiście możesz z niego zrezygnować i pochłaniać fast-foody, białka i węglowodany (zarówno te zdrowe, jak i niekoniecznie). Ale w ten sposób nie uda Ci się zdrowo przytyć. W ten sposób zrobisz z siebie obtłuszczonego chudzielca. To, jak prezentują się proporcje naszego ciała uzależnione jest od mięśni. Dlatego trzeba sobie uświadomić, że konieczne jest ich wyćwiczenie.
Po drugie: Wyjaśnij wszystkim to, co napisałam w punkcie pierwszym
Wiele osób (szczególnie Twoi rodzice) będą odradzać Ci aktywność fizyczną - oni wierzą, że czym więcej ruchu, tym bardziej spalasz kalorie. Prawda. Ale da się temu zaradzić o czym będzie trochę niżej. Wyjaśnij im, że nie zamierzasz zrobić z siebie obtłuszczonego chudzielca, a chcesz wyglądać zdrowo. A przecież sport to zdrowie, prawda?
Ciekawostka: gdy byłam nastolatką moi rodzice mieli taka obsesję na punkcie poglądu, że od nadmiaru ruchu się schudnie, że każde moje wyjście na dyskotekę było poprzedzone ich kazaniami, że tańcząc schudnę jeszcze bardziej.
Po trzecie: Wybierz sport dla siebie
Chudniesz wtedy, gdy skupiasz się na tej aktywności, która spala kalorie. Zatem jeśli chcesz przytyć, to zumba, bokwa, tabata, tbc i wszelkie treningi cardio nie są dla Ciebie. Najlepsza forma aktywności dla walczących o kilogramy to siłownia (jak najmniej ćwiczeń na maszynach, jak najwięcej z wykorzystaniem ciężarków), BPU (trening brzuch, pośladki, uda) czy pływanie (ono akurat jest zalecane i chudzielcom, i grubasom). Aktywność którą wybierzesz ma owocować budowaniem i wzmacnianiem mięśni. W wielu klubach jest tak, że już przy pierwszym treningu pracownicy pytają co chcesz osiągnąć. A następnie doradzają jakie ćwiczenia wybierać.
Po czwarte: Wprowadź tzw. posiłek potreningowy
Każda aktywność fizyczna powoduje spalanie kalorii. Dlatego maksymalnie do godziny po zakończeniu treningu musisz dostarczyć swojemu organizmowi coś pożywnego. Może to być banan, koktajl lub jogurt z owocami. Czym zdrowszy posiłek i czym więcej w nim kalorii, tym lepiej.
Po piąte: Ćwicz 3 razy w tygodniu
Ćwicząc raz w tygodniu nie zobaczysz efektów. Ja ćwiczę na siłowni w poniedziałki, środy i piątki. Pozostałe dni to tzw. dni regeneracyjne. Planuję jednak od czasu do czasu poświęcać któryś z dni regeneracyjnych na trening mięśni brzucha. Wtedy nie będę ćwiczyć pozostałych partii ciała pozwalając im "odżyć" a skupię się jedynie na brzuchu.
Po szóste: Nie bój się siłowni!
Nie bój się, że schudniesz bardziej - jeśli odpowiednio dobierzesz trening (ja co jakiś czas będę wrzucać swoje plany treningowe - możesz z nich korzystać) i będziesz pamiętać o dodatkowym posiłku po treningu, nie stracisz na wadze. Nie bój się też, że siłownia zrobi z Ciebie napakowanego babochłopa. Naprawdę, kulturystki poświęciły na stworzenie upragnionych ciał wiele lat na siłowni, wspomagając się odpowiednimi suplementami. Poza tym do stworzenia aż nazbyt umięśnionej sylwetki potrzeba nie tylko lat, a także predyspozycji, które nie każdy z nas posiada.
Po siódme: Ćwicz mądrze
Pokrótce radzę, że powinno to wyglądać tak: od 3 do 10 minut rozgrzewki na bieżni, rowerku lub orbitreku (trzeba zasuwać, żeby się rozgrzać, nie ma obijania się i tuptania w miejscu!), ok. 45-60 minut ćwiczeń siłowych (zaczynamy od ćwiczeń na maszynach, żeby przyzwyczajać ciało do wysiłku, z czasem coraz mniej korzystamy z maszyn a trenujemy z ciężarkami). Po ćwiczeniach kilka minut poświęcamy na ćwiczenia rozciągające.
Uwaga! Bardzo ważne jest, by nie pomijać rozgrzewki! Może się wydawać, że podczas niej za dużo spalimy. Jednak jeśli ją pominiemy to ćwiczenia nie przyniosą efektów - mięśnie nie będą do nich przygotowane, a my możemy nabawić się kontuzji.
Ciekawostka: wiecie jaka jest różnica między treningiem siłowym osoby chcącej przytyć a treningiem siłowym osób odchudzających się? Taka, że rozgrzewka tych drugich powinna być dłuższa (powinna trwać przynajmniej 15 minut) a po samym treningu siłowym, gdy chudziny poświęcą kilka minut na rozciąganie, osoby z nadwagą powinny zastosować trening spalający przez jakieś 30 minut (treningiem spalającym może być znowu bieganie po bieżni, rowerek czy ćwiczenia na orbitreku). Osoby chcące schudnąć powinny więcej czasu spędzać na maszynach. Osoby chcące przytyć - jak najwięcej trenować z ciężarkami.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Was do aktywności fizycznej i w pewnym stopniu uświadomić Wam, że odgrywa ona naprawdę ważną rolę podczas przybierania na wadze. Czasem będę tu wrzucać proponowane (i stosowane przeze mnie) programy treningowe.
niedziela, 10 sierpnia 2014
Bliżej normy!
Powoli zaczynam wpadać w pewną obsesję – ważenia się po
każdym treningu. W piątek wychodząc z siłowni stanęłam na wadze i
sfotografowałam to, co pokazała waga. Nie wierzę – 55,6 kg! Strasznie mnie to
motywuje do dalszego działania, ponieważ jestem coraz bliżej normy.
W Internecie można znaleźć wiele stron, gdzie wyliczymy swoje
BMI. Mam ok. 172 cm wzrostu, w okienku waga wpisałam 55 kg (wartość po
przecinku już sobie darowałam) i wyszło, że moje BMI wynosi 18,6. To jeszcze
niedowaga, jednak granice wagowe BMI dla mojego wzrostu pokazują, że do normy
brakuje mi niewiele – minimalna wartość, żeby było wszystko OK wynosi 57,7 kg.
Zdjęcie o którym wspomniałam na początku wpisu od razu
wrzuciłam na swój prywatny profil na FB. Taka radość mnie dopadła, że
pochwaliłam się swoim maleńkim sukcesem facetowi na recepcji siłowni a
następnie zapragnęłam podzielić się tym ze wszystkimi. Reakcje były różne – od gratulacji,
poprzez żarty żebym postawiła na wadze
jeszcze drugą nogę (że niby ważę jeszcze więcej :P ) po zjechanie mnie, że
wstawiam na FB jakieś głupoty. Cóż… dla jednych głupota, dla mnie coś niezwykle
ważnego. Dlatego chwalę się także tu.
niedziela, 3 sierpnia 2014
Między posiłkami - produkty, które warto dorzucić do jadłospisu
W poprzednich postach wspominałam, że na początku walki o dodatkowe kilogramy należy wyliczyć swoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne. Służą temu odpowiednie strony, jednak bez nich mogę powiedzieć, że aby przytyć trzeba dostarczać naszemu organizmowi dziennie minimum 2 500 kcal. Czym więcej tym lepiej.
Produkty, które mają dużo kalorii i które warto wprowadzić do naszego jadłospisu (jako drugie śniadanie, deser, lub po prostu przegryzkę między posiłkami) to m.in.:
Celowo nie wymieniam chipsów czy Coli. Założenie jest takie, by przytyć zdrowo, o czym już pisałam na tym blogu. Ale... od czasu do czasu nie zaszkodzą. Lecz z umiarem. Raz na dwa tygodnie, a najlepiej raz w miesiącu. Bo tak naprawdę o wiele zdrowiej jest wypić kakao czy czekoladę niż szklankę Coli. Poza tym wydaje mi się, że sezon letni sprzyja zdrowemu odżywianiu - mamy dostęp do świeżych owoców, możemy je jeść lub pić soki owocowe, a podczas wyjść z przyjaciółmi nie zawsze musimy zamawiać piwo - czasem można dla odmiany wziąć kawę z dużą ilością bitej śmietany.
Produkty, które mają dużo kalorii i które warto wprowadzić do naszego jadłospisu (jako drugie śniadanie, deser, lub po prostu przegryzkę między posiłkami) to m.in.:
- banany
- pączki
- gofry z bitą śmietaną
- rurki z bitą śmietaną
- lody
- czekolada na gorąco
- kakao
- kawa latte/ z bitą śmietaną
- ser camembert
- plasterki sera żółtego - dodajemy, gdzie możemy: do kanapek, na kotleta, podjadamy między posiłkami
- koktajle, np bananowe (kilka przepisów podałam w tym poście )
Celowo nie wymieniam chipsów czy Coli. Założenie jest takie, by przytyć zdrowo, o czym już pisałam na tym blogu. Ale... od czasu do czasu nie zaszkodzą. Lecz z umiarem. Raz na dwa tygodnie, a najlepiej raz w miesiącu. Bo tak naprawdę o wiele zdrowiej jest wypić kakao czy czekoladę niż szklankę Coli. Poza tym wydaje mi się, że sezon letni sprzyja zdrowemu odżywianiu - mamy dostęp do świeżych owoców, możemy je jeść lub pić soki owocowe, a podczas wyjść z przyjaciółmi nie zawsze musimy zamawiać piwo - czasem można dla odmiany wziąć kawę z dużą ilością bitej śmietany.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)





